sobota, 1 czerwca 2013

Jeden.

Pulvis et umbra sumus. Prochem i cieniem jesteśmy. Niczym więcej. Tsunemori Akane nauczyła się tego już dawno. Czymże bowiem jest pojedynczy człowiek wobec wszechwiedzącego Systemu Sybil? Systemu, który bawi się w boga i kontroluje wszystko w tym kraju. Jak nisko upadła Japonia, próbując uszczęśliwić ludzi na siłę? Wprowadzenie systemu było błędem, ale Akane zdawała sobie sprawę, jak ważny jest ten kruchy pokój. Wciąż miała w pamięci zamieszki sprzed dwóch lat, w których ludzie ginęli na ulicy w biały dzień. Skan fal mózgowych można obejść, kolor Psycho-pass sfałszować. Sybil jest kolosem na glinianych nogach, prędzej czy później musi upaść.  Akane była jedną z nielicznych, którzy poznali jego prawdziwe oblicze. Wciąż nie potrafiła zrozumieć, jakim cudem ludzie zgodzili się na przyjęcie tak wybrakowanego systemu? Historia lubi się powtarzać. Propaganda robi swoje. Tak samo było, gdy do władzy doszli socjaliści. Ale tym razem obalić tyrana nie było tak łatwo. System zagląda ludziom do głowy i eliminuje tych, którzy choćby pomyślą o jakiejkolwiek formie buntu. Akane zastanawiała się, jakim cudem jej Psycho-pass wciąż był jasnobłękitny mimo tego, jak bardzo zgorzkniała się stała. Może to kwestia przeszłych wydarzeń, może System ją ignoruje? Po wydarzeniach sprzed dwóch lat jej oceny i rangi spadły, tak jak zapowiedział jej przedstawiciel Sybilli, ale poza tym wszystko zostało bez zmian. No, niezupełnie. Po wyzwaniu rzuconym jej przez Sybil, Akane znienawidziła System i wciąż usiłowała znaleźć odpowiedź na pytanie czym go zastąpić. Po wyeliminowaniu Makishimy Shougo przestępczość w mieście gwałtownie spadła, więc Akane miała dużo czasu na rozmyślania. Przyglądała się krajom Zachodu, ich systemowi wewnętrznemu, którego podstawę wciąż stanowiła demokracja. Mimo wysokiej przestępczości, ludzie radzili sobie tam z życiem i wydawali się o wiele szczęśliwsi niż Japończycy uwięzieni w klatce Sybilli. Jak łatwo można było wprowadzić chaos, zasiać ziarno wątpliwości, które rozsadzi cały porządek funkcjonowania kraju, jak łatwo było myśleć o obaleniu Sybilli i wprowadzeniu sprawdzającego się na Zachodzie systemu sprawiedliwości społecznej i prawa głosu. Tylko czy Japończycy po latach reżimu Sybilli, wciąż i wciąż przez nią kierowani, poradzili by sobie w życiu? Potrafili by żyć na własny rachunek? Wielu osobom obecny porządek odpowiadał, mieli spokój, dobrobyt… O nic nie musieli się martwić, Sybil rozwiązywał ich problemy za nich. Akane nie potrafiłaby odebrać ludziom tego spokoju, w zamian  oferując jedynie strach i niepokój. Jeszcze nie teraz. Japonia nie jest gotowa na zmiany.

Akane nie raz zastanawiała się nad słusznością wydawanych przez Sybilę osądów. Im częściej nad tym myślała, tym trudniej było jej pracować. W końcu ścigała ludzi, którzy nie popełnili jeszcze żadnej zbrodni, a jedynie są do niej zdolni – według Sybilli, oczywiście. Zdarzały się wyjątki, gdzie ścigała już nie utajnionych, lecz prawdziwych kryminalistów. Co raz częściej używanie Dominatorów traktowała jak przykry obowiązek, którego za wszelką cenę starała się uniknąć. Pozwalała, by wyręczali ją Egzekutorzy.  Patrzyła z rozpaczą, jak Ginoza, który nauczył ją wszystkiego, stacza się co raz bardziej, a jego Współczynnik Przestępczości wciąż rośnie. Nic nie mogła zrobić. Czuła się tak bardzo bezsilna. Po stracie ojca Ginoza nie był w stanie utrzymać w czystości swojego Psycho-pass. Akane nie dziwiła się mu. Czy tak samo czuł się sam Ginoza, gdy Kougami tak jak on z Inspektora stał się Egzekutorem? Kougami… Na samo wspomnienie o nim Akane z trudem powstrzymywała łzy. Tak bardzo pragnęła go ocalić, tak niewiele brakło, by osiągnęła cel… Ale zawiodła.  Makishima Shougo został zabity przez Kougamiego. Nic nie mogła zrobić. Znowu okazała się bezużyteczna. I wciąż była marionetką Systemu. Znienawidzony człowiek, znienawidzony system… jak wiele nienawiści miała w sobie?  Mimo tego, jak wiele zła wyrządził, Makishima wybrał wolność. Źle wykorzystał dar, jaki otrzymał, a mianowicie nieobliczalny umysł. Mógł zrobić wszystko, a zaczął zabijać i czerpać z tego przyjemność. Przez to, że Makishima wybrał śmierć z rąk Kougamiego, nie było już dla niego ratunku w świecie rządzonym przez Sybil – to była jedna z przyczyn, dla których Akane tak desperacko usiłowała odnaleźć rozwiązanie.  Nie widziała Kougamiego od 2 lat. Wciąż i wciąż czytała list od niego. „Przepraszam, nie mogłem dotrzymać obietnicy.” To zdanie do teraz wywoływało w niej łzy. Jak bardzo pokochała tego pogrążonego w mroku mężczyznę? Sama dokładnie nie wiedziała, jak i kiedy. Po prostu jej serce boleśnie ściskało się na samą myśl o nim i o tym, że nie miała od niego żadnych wiadomości. Nie potrafiła już wytrzymać ze sobą i swoim strachem o niego. Nie miała nawet pewności, że żyje. Nie dopuszczała do siebie myśli, że Kougami może skończyć jak Kagari, Sybil wykończy go po cichu, tak, że nie dostanie nawet nagrobka. Wciąż trwała ta śmiechu warta szopka, zwana „poszukiwaniem zaginionego Kagariego” i „pościgiem za mordercą Kougamim” Od obydwu spraw jej wydział został odsunięty. Sybil wiedział, co robi. Od szaleństwa odpychała ją tylko praca. Mika, inspektor przydzielony na miejsce Ginozy, okazała się pojętną uczennicą. Przy pierwszej możliwej okazji Akane przekazała jej najcenniejszą lekcję inspektora Nobuchika. „Mądrzy ludzie uczą się na cudzych błędach, głupcy zaś na własnych”. Jak do tej pory Mika starała się, i to bardzo. Akane z rozbawieniem i pewną melancholią przyglądała się dziewczynie, która była jej odbiciem z przeszłości, która wydawała się być tak odległa… Minęły dwa lata, dla Akane niczym wieczność. Wiele się zmieniło, ale nie poczucie winy, które dźwigała.  Czekała na cud. Nie przypuszczała nawet, w jaki sposób jej modlitwy się spełnią.

6 komentarzy: