Usiedli na kanapie w jej domu. To był widok wysoce
nierealistyczny: Shinya Kougami siedzący na sofie w jej salonie, z nieodłącznym
papierosem w kąciku ust.
- Zaproponujesz mi herbatę, czy dalej będziesz się na mnie
gapić, pani inspektor? – Parsknął rozbawiony i uniósł brew. Akane może i
umiałaby utrzymać twarz pokerzysty, ale zdradził ją rumieniec. Zaśmiała się
krótko i odpowiedziała:
- Oj, Ko. O czym my mówimy? Ty nie pijesz herbaty –
uśmiechnęła się słodko i zmarszczyła nos. – Poza tym, zgaś tą fajkę. Nie
cierpię tego smrodu, a ty zadymisz mi cały dom.
Rzucił jej długie spojrzenie, po czym zaciągnął się i
wypuścił dym prosto w jej twarz.
- Coś ci nie pasuje, pani inspektor? Przed chwilą ci to nie
przeszkadzało, gdy z taką czułością się do mnie tuliłaś…
Twarz Akane zrobiła się czerwona. Bezczelny głupek! Mimo, że
jest już dawno dorosły, wciąż zachowuje się jak dziecko. Przewróciła oczami.
- Dobra, spal do końca. Napijesz się herbaty?
Kougami zaczął się śmiać.
- Zmiana tematu, pani inspektor? Muszę przyznać, całkiem
zręczna, ale to chyba znaczy, że trafiłem w sedno, prawda?
Akane brakło słów. Doprawdy, co z nim jest nie tak?
Trzepnęła go w ramię i zabrała mu papierosa, po czym szybko go zgasiła.
- Nie, to nie. Nie dostaniesz nic do picia – oznajmiła
przesłodzonym tonem i otworzyła okno.
- Zły pomysł – Akane aż sapnęła ze zdziwienia, gdy złapał ją
za rękę i z powrotem zamknął okno. – Nie chcemy przecież, żeby ktoś podsłuchał
naszą rozmowę.
- Podsłuchał? Żartujesz, prawda? Jesteśmy na dziesiątym piętrze
wieżowca!
Jego twarz znalazła się nagle parę centymetrów od jej
twarzy. W niebieskich oczach Kougamiego nie było widać ani krztyny
wcześniejszego rozbawienia; były aż przerażająco poważne.
- Zapamiętaj to sobie, Akane, jeśli chcesz tu przeżyć: po pierwsze,
zawsze zakładaj najgorsze, potem najwyżej doznasz miłej niespodzianki. Po
drugie: ściany mają uszy. Zrozumiałaś?
-T… Tak – wyjąkała zszokowana Akane. Przed sobą miała
Kougamiego, bezlitosnego Egzekutora. Tego, który wykonywał wyroki nie patrząc
na nic. Pies myśliwski, jak nazwał go Ginoza. W dodatku, spuszczony ze smyczy.
Chyba dostrzegł wyraz jej twarzy, bo puścił ją i odsunął
się. Wrócił na swoje miejsce na kanapie i rozluźnił się. Akane ruszyła do barku
stojącego w kącie.
- Pani inspektor? – Nie do wiary, znów wydawał się
rozbawiony! Uniósł brew i patrzył, jak wyciąga butelkę Jacka Danielsa i dwie
szklanki. – Whiskey? W życiu nie
spodziewałbym się tego po pani.
Akane uniosła brwi.
- Wolałbyś wódkę?
Był to jeden z nielicznych momentów, gdy Kougamiemu brakło
słów. Po prostu na nią patrzył.
- Sporo się zmieniło, Kougami. Już ci to mówiłam – mruknęła,
napełniając szklanki. – Po prostu coś czuję, że nie przetrzymam tego na
trzeźwo.
Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- To naprawdę ty, Akane? Nie poznaję cię.
Zachichotała i uniosła szklankę.
- Za twój powrót, Kougami – i nie czekając na jego reakcję,
wychyliła do dna. Swego czasu spędziła przy kieliszku niejeden wieczór, tak
bardzo tęskniła… Od alkoholizmu uchroniła ją jedna ze spraw, gdzie
pijany mężczyzna terroryzował swoją rodzinę. To pomogło jej się otrząsnąć.
Jednak nie była już nowicjuszką, jeśli chodziło o picie.
Kougami patrzył na nią oczami wielkimi jak spodki.
- Tsunemori, ty… - nie potrafił skończyć zdania.
-Ćśśś… Pij. Nie czas na kazania. Masz mi chyba sporo do
powiedzenia, prawda?
Zaskoczyło mnie, że ktoś podjął się pisania na temat tego tytułu. Bardzo się z tego cieszę i w miarę możliwości pewnie będę co jakiś czas tu zaglądać. A teraz do rzeczy...
OdpowiedzUsuńJak na trzy pierwsze rozdziały, nie jest źle. Na razie trudno mi powiedzieć, jaki będzie ostateczny werdykt, ale mam nadzieję, że nie zawiedziesz. Byłoby miło. Całkiem fajnie poradziłaś sobie z odczuciami Akane po wypadkach związanych ze sprawą Makishimy. Oddałaś je bardzo realistycznie i wiarygodnie - to jest na pewno Twoją mocną stroną. O reszcie na razie nie wspominam, bo nie wyrobiłam sobie jeszcze zdania. Jeśli były jakieś błędy, to ich nie zauważyłam, ale jak dla mnie to ta czcionka jest trochę nieporęczna do czytania. Strasznie się zlewa i zrywa oczy, ale da się przeżyć.
Mam prośbę, nie zostawiaj tej historii nieskończonej, bo byłoby to zbrodnią. Powodzenia w dalszym pisaniu. Pozdrawiam serdecznie
Laurie
Oczywiście, chciałabym doprowadzić to do końca ;] Cieszę się, że udało mi się cię zaciekawić. Postaram się nie zawieźć, mam jeszcze parę pomysłów w rękawie, ale cholernie mało czasu na pisanie... Postaram się dodawać posty regularniej. Dzięki za miłe słowo ;]
UsuńShadowHunter